13.06.2008

Kącik Czytelnika - pani Janina

Biblioteka to nie tylko instytucja, budynek, książki i my – pracownicy. To także nasi Czytelnicy, każdy z osobna i wszyscy razem. Ze swoimi zaletami i wadami (ale to przecież takie ludzkie! ;-) ), radościami i kłopotami, zainteresowaniami i talentami. Każdy coś wnosi, od każdego się czegoś uczymy…
O niektórych osobach, naszym zdaniem, szczególnych i niezwykłych, chcemy tu, na blogu napisać, bo warto!

Pani Janina Pawlikowska – rocznik 1931 - jedna z naszych podopiecznych, którą zaopatrujemy w książkę mówioną. Jest naszą Czytelniczką od wielu lat. Znamy ją z okresu kiedy jeszcze mogła samodzielnie do nas dojechać autobusem, ze swoją torbą na kółkach (pudełka z kasetami są duże i ciężkie) i nieodłączną lupką, dzięki której mogła cokolwiek przeczytać, a co najważniejsze – podpisać się!
Od kilku lat (może pięciu) jej świat ograniczył się i skurczył do barwnych plam i ledwie zarysów postaci i rzeczy…Lupka już niewiele daje. Ale z czytania nie zrezygnowała, bo zwyczajnie tego nie potrafi! Wynalazek książki mówionej to dla Niej wybawienie, a „czytanie” – to jej ratunek od szarej rzeczywistości, to możliwość dowiedzenia się czegoś nowego (a jest chciwa na wiedzę bardziej niż niejeden młody człowiek!), w końcu – to możliwość przeżycia czegoś interesującego!
Każda wizyta u Pani Janiny to dla nas nie tylko przyjemność (o obowiązku nie mówię, bo tak tego nie odbieramy!), to także chwila interesującej pogawędki, odrobina wspomnień i – obowiązkowo! – recenzja „przeczytanych” książek.

Wspomnienia, którymi raczy nas w odcinkach, niczym najlepszą (bo prawdziwą!) powieścią, rysują nam obraz osoby niezwykle silnej, zaradnej i wytrzymałej! Okupację przeżyła w Łodzi, a jako mała dziewczynka została na kilka lat sama! Jej bracia zostali wywiezieni na roboty, jej ojca aresztowano, w końcu jej matkę zabrano prosto z fabryki i również o niej słuch zaginął na kilka lat! Jak przetrwała? Dzięki sąsiadom, obcym dobrym ludziom, własnej wewnętrznej sile, zaradności i instynktowi. Sama nie ukrywa, że były chwile kiedy miała więcej szczęścia niż rozumu. Ale – jak podkreśla – zawsze miała szczęście do dobrych ludzi, którzy pomogli, wsparli, zaopiekowali się…Tak jest do dziś.
Czas nie stoi w miejscu, wszystko się zmienia i każdy musi się z tym pogodzić. To samo dotyczy naszej pani Janiny. Zamiast kaset, książka mówiona coraz częściej zapisywana jest na płytach CD albo na specjalnych urządzeniach (czytających formaty mp3) zwanych Czytakami. (fot.poniżej)

Z jednej strony to dobra zmiana – kasety były ciężkie, pudełka duże i nieporęczne, a kasety nietrwałe i szybko ulegały zniszczeniu. Z drugiej strony nowoczesne urządzenia odtwarzające płyty CD sprawiają trudność w użytkowaniu. Klawisze są małe, a do tego trzeba się nauczyć od nowa obsługi innego sprzętu. To co dla nas, widzących, jest proste i oczywiste – dla pani Janiny stanowi nie lada wyzwanie i barierę. Ale, jak sama powtarza – „co to dla niej”. Zdaje sobie sprawę, że musi się przestawić i nauczyć, bo od tego zależy jej dalszy kontakt z książką. A to bardzo motywujące! Rozbawiła nas ostatnio prośbą o wytłumaczenie jej jak to jest, że CAŁA KSIĄŻKA, a nawet kilka (!!!) – dawniej zajmowały kilka lub nawet kilkanaście kaset, a teraz mieszczą się na jednej, małej płycie CD?! No jak to możliwe? Pomimo naszych prób wytłumaczenia (nie jest to proste-wierzcie na słowo!) jak to jest – osobie, która nigdy nie miała do czynienia z komputerem, pani Janina skwitowała tylko: „ A ja i tak nie pojmuję jak można upchnąć tyle tekstu na takiej małej powierzchni!” To uświadamia nam jak bardzo świat gna do przodu, jak bardzo technologia rozwinęła się i jak łatwo, w niesprzyjających warunkach, zostać w tyle, a nawet zostać wykluczonym…
A przy okazji uzmysławia jak bardzo ważne jest, aby nie zapominać o tych, którzy (z różnych względów) nie nadążają za szalonym pędem cywilizacji…

Anna S.

Pani Janina i Joanna Tomaszewska

Brak komentarzy: