1.04.2009

BIBLIOTEKARSKA "GĘBA"


Jest, było i będzie wiele opinii i tekstów literackich o bibliotekarzach,
a zwłaszcza bibliotekarkach... Chociaż, to już było!
To już postanowione! Będziemy na naszym blogu
cytować wszelkie literackie wykopaliska
o tej zacnej wciąż, a jakże!, profesji.
Głównie po to, by było literaturoznawczo, poznawczo,
nie nudno, a i śmiesznie.
Nie, nie będziemy obalać tych tzw. mitów, wizerunków i stereotypów.
Niechaj te maski i „gęby” krążą...
Chcemy tworzyć na luzie wiekopomną, blogową,
literacką bibliografię postaci bibliotekarza w literaturze.
Chcemy, by Czytelnicy z nami tropili te ślady.
Tropy nie znikną z tegorocznym, brudnym śniegiem.
Wszak od starożytności do dzisiaj paru bibliotekarzy żyło,
o których paru pisarzy prawdę i fikcję uwieczniło.

Zaczynamy więc
detektywistyczno-literacki cykl pt.: BIBLIOTEKARSKA „GĘBA”!

Na początek, przytaczamy za „Wikipedią”, uporządkowaną charakterystykę
fikcyjnej postaci z powieściowego cyklu fantasy „Świat Dysku” Terryʼego Pratchetta.
Bohater kilkunastu powieści to oczywiście BIBLIOTEKARZ.
Jego pełne imię to Horace Worblehat, Dr Horace Worblehat.
Imię w oryginale z anglosaska brzmi prosto: The Librarian.
Bibliotekarz ze Świata Dysku należy do gatunku orangutanów
i trudni się profesją bibliotekarza, którego zatrudnia Niewidoczny Uniwersytet.
Po raz pierwszy pojawia się w powieści „Blask Fantastyczny”.
Potem kolejno w książkach: „Czarodzicielstwo”, „Straż! Straż!”,
„Ruchome obrazki”, „Pomniejsze bóstwa”, „Panowie i damy”,
"Zbrojni”, „Muzyka duszy”, „Ciekawe czasy”, „Maskarada”,”Ostatni bohater”,
„Na glinianych nogach”, „Wiedźmikołaj”, „Ostatni kontynent”.

BIBLIOTEKARZ to Małpa (nie znosi być nazywany małpiszonem,
bo wtedy reaguje agresją), która jest jednocześnie magiem
w Niewidocznym Uniwersytecie.
Funkcje bibliotekarza pełnił jeszcze przed tym,
jak jedno z czarodziejskich zdarzeń w „Blasku Fantastycznym”
przemieniło go w orangutana.
Nowe wcielenie spodobało mu się tak bardzo,
że zniszczył część archiwaliów, by nie można było odwrócić zaklęcia
poprzez wypowiedzenie jego nazwiska.
Jedyną osobą, która je pamięta jest Rincewind - dawny pomocnik,
który po pewnej perswazji BIBLIOTEKARZA posłał je jednak w zapomnienie.


„Siła i zręczność Bibliotekarza dalece przewyższa ludzką, jest on także odporny na wiele magicznych oddziaływań, co bardzo przydaje się w pracy, w miejscu o bardzo wysokim natężeniu magii, spowodowanym skupieniem dużej liczby magicznych ksiąg. Jako jeden z nielicznych magów może przeżyć bez większych obrażeń kontakt z takimi księgami jak Necrotelecomicron, czy Rozkosze tantrycznego seksu (trzymane w lodzie w celu uniknięcia samozapłonu).
Użyteczny jest też fakt, że nie potrzebuje już drabiny, by dostać się na wyższe półki.
Brak możliwości wymówienia czegokolwiek innego poza "uuk" oraz, rzadziej, "iik", nie przeszkadza Bibliotekarzowi bardzo wymownie dawać do zrozumienia, czego chce. Przykładem mogą być tu na przykład dyskowe przedstawienia teatralne – jeżeli dane przedstawienie (niezależnie od scenariusza i innych równie nieistotnych elementów) nie zawiera scen z tortem uderzającym kogoś w twarz, albo z wiadrem z farbą spadającym komuś na głowę, nie jest to dla Bibliotekarza dobre przedstawienie, czego nie waha się zakomunikować, najczęściej ciskając fistaszkami z zadziwiającą precyzją i siłą. Dlatego większość sztuk w Ankh-Morpork zawiera wspomniane sceny, niezależenie od pierwotnego gatunku sztuki. Bibliotekarz jest także honorowym członkiem Straży Miejskiej Ankh-Morpork. Na Niewidocznym Uniwersytecie pełni równie funkcję naczelnego organisty – wydatnie pomaga mu w tym możliwość wykorzystywania dwudziestu palców jednocześnie. Jednak jedynie organy zawierające właściwe instrumenty dodatkowe, stworzone przez konstruktora - Bezdennie Głupiego Johnsonnasą, wg. Bibliotekarza warte uznania.
Jest specjalistą od podróży w L-Przestrzeni.
Wykorzystuje tę umiejętność m.in. w „Nauce Świata Dysku II”, również w „Pomniejszych Bóstwach” i innych częściach cyklu.
W życiu kieruje się trzema zasadami Bibliotekarzy Czasu i Przestrzeni:
1. Cisza;
2. Książki muszą być zwrócone nie później niż z ostatnią wskazaną datą;
3. Nie naruszać zasady przyczynowości; (choć tę ostatnią zdarza mu się czasem łamać).”

(Wikipedia)


„Jak już sugerowano, Biblioteka nie jest miejscem pracy dla zwykłego specjalisty od stempli i Uniwersalnej Klasyfikacji Dziesiętnej. Jakiś czas temu magiczny wypadek zmienił bibliotekarza w orangutana. Od tamtej pory opierał się wszelkim próbom przemiany powrotnej. Polubił wygodne, długie ramiona, chwytne stopy i prawo publicznego czochrania się. Najbardziej jednak podobało mu się, że wszystkie wielkie problemy egzystencji ustąpiły nagle przed zainteresowaniem, z której strony nadejdzie kolejny banan. Oczywiście, zdawał sobie sprawę ze szlachetności i tragizmu stanu człowieczego. Po prostu - jeśli chodzi o jego opinię - ludzie mogli się nimi wypchać.”
(Terry Pratchett - „Czarodzicielstwo” - "Przypis")


„Obszarpany koc ledwie okrywał coś, co przypominało stos worków z piaskiem, a w i było samcem orangutana. I bibliotekarzem. Obecnie niewielu już ludzi wyrażało zdziwienie, że w rzeczywistości jest małpą. Przemiana nastąpiła w wyniku magicznego wypadku, zawsze możliwego w miejscach, gdzie trzyma się razem tak wiele magicznych ksiąg. Uważano, że i tak wyszedł z niego obronną ręką.
W końcu zachował ten sam - zasadniczo - kształt. Pozwolono mu też zachować funkcję, którą pełnił dość sprawnie, chociaż "pozwolono" nie jest chyba właściwym określeniem. To raczej sposób, w jaki potrafił zawinąć górną wargę, odsłaniając przed senatem Uniwersytetu nieprawdopodobnie żółte kły, sprawił jakoś, że kwestia następcy na to stanowisko nigdy nie weszła pod obrady.”

(Terry Pratchett: Straż! Straż!)

"Wszyscy znali bibliotekarza, tak samo dokładnie, acz niezbyt precyzyjnie, jak zna się ściany, podłogi i wszelkie inne nieistotne, ale konieczne dekoracje sceny życia. Jeśli w ogóle go pamiętali, to jak wzdycha delikatnie za plecami, jak siedzi pod biurkiem i naprawia książki albo jak sunie na czworakach między regałami w poszukiwaniu ukrytych palaczy. Każdy mag dostatecznie nierozsądny, by zaryzykować ukradkowego skręta, orientował się dopiero wtedy, gdy miękka skórzasta dłoń wyciągała mu się zza ramienia i odbierała zakazany obiekt.
Bibliotekarz nigdy się nie gniewał; po prostu wyglądał na bardzo urażonego i zasmuconego tą sprawą, a potem zjadał papierosa."
(Terry Pratchett: Czarodzielstwo)

„Bibliotekarz był oczywiście wielkim entuzjastą czytelnictwa jako takiego, ale sami czytelnicy działali mu na nerwy. Było coś... coś bluźnierczego w tym, jak stale zdejmowali książki z półek i odczytywaniem zużywali słowa.
Lubił tych, którzy książki kochają i szanują, a najlepszą metodą wyrażania tych uczuć - zdaniem bibliotekarza – było – pozostawienie ich na półkach, w miejscu przeznaczonym im przez Naturę.”
(Terry Pratchett: Zbrojni)


„Bibliotekarz Niewidocznego Uniwersytetu jednostronnie zdecydował zwiększyć poziom zrozumienia, tworząc „Słownik orangutańsko-ludzki”. Pracował nad nim od trzech miesięcy.Nie było to łatwe. Na razie doszedł do „uuk* [przyp.: Które mogło oznaczać ale wisi pan na moim gumowym kole, ... Nie. Wśród znaczeń którego byty m.in.: „Bardzo przepraszam,
uprzejmie dziękuje”, „Dla pana jest to być może istotny element biomasy dostarczającej planecie tlenu, ale dla mnie to dom” oraz Jestem pewien, że jeszcze przed chwilą był tu las tropikalny.”

(Terry Pratchett: Zbrojni)


„- Ktoś zabrał książkę. Ktoś zabrał książkę? A ty wezwałeś Straż...
- Marchewa wyprostował się dumnie - ...bo ktoś zabrał książkę.
Uważasz, że to gorsze niż morderstwo?Bibliotekarz obrzucił go spojrzeniem, jakie zwykle rezerwuje się dla ludzi wypowiadających zdania w stylu „A niby co jest takiego złego w ludobójstwie?"

(Terry Pratchett: Straż! Straż!)


„Kwestor zawahał się. Z bibliotekarzem zawsze był ten sam kłopot.
Wszyscy tak się do niego przyzwyczaili, że nie mogli już sobie przypomnieć, kiedy Biblioteką nie kierowała małpa o żółtych kłach, obdarzona siłą trzech mężczyzn. Jeśli nienormalne trwa dostatecznie długo, staje się normalnym. Tylko że kiedy trzeba było coś wyjaśnić osobom trzecim, brzmiało to dziwnie.”
(Terry Pratchett: Ruchome obrazki)

„Wyjaśniano mu wielokrotnie, że wbrew pozorom prawa oboowiązujące w królestwie zwierząt nie mają do bibliotekarza zastosowania.
Z drugiej strony bibliotekarz nigdy szczególnie nie dbał o przestrzeganie spraw rządzących królestwem ludzi. Był jedną z tych drobnych anomalii, które trzeba jakoś omijać.”
(Terry Pratchett: Straż! Straż!)

4 komentarze:

sygnaturka pisze...

Fantastyczny pomysł! Wiele razy natrafiałam na takie opisy, i teraz będę je Wam podsyłać:)Jednocześnie informuję, że moja ulubiona biblioteka (czyli przy Ketlinga:) uznana została (przeze mnie:) za kreatywnego blogera. Sczegóły akcji u mnie na blogu, zapraszam!

Anonimowy pisze...

Świetny pomysł i dzięki za życzenia :-)))), pozdrawiam Iwona - Biblioteka 16

Anonimowy pisze...

UUK! Fajny pomysł, pomogę promować i oczywiście będę podsyłał pomysły, jeśli na coś trafię w trakcie lektury.

trójka pisze...

U nas też jest sporo fanów Pratchetta. Ale ja... jeszcze nie próbowałam. Ale spróbuję :))
Trójka pozdrawia